poniedziałek, 27 kwietnia 2015

ZASŁODZENI NA ŚMIERĆ


Jedno niewinne pytanie, a spowodowało całe śledztwo:
- Czemu nie ma dziś żadnej krajanki śledziowej?
- Przyszło lato więc klienci nie kupują. Zapotrzebowanie na ryby jest zawsze zimą – usłyszałam w odpowiedzi.  

Mięsa lądowego nie jadam od tak dawna, że daty tej poszukuje się już w archiwach, ale śledziem, czy makrelą nie pogardzę. Niestety, póki co, muszę zmienić menu. Żywieniową reorganizację, postanowiłam wykorzystać czynnie i  przyjrzeć się temu, co klienci zawsze biorą, skoro ryba nie bierze.  I tak, bezwstydnie przez wiele dni, zapuszczałam żurawia do koszyków. Skutek mógł doprowadzić do rozstroju żołądka od samego tylko patrzenia. I bez wątpienia przyprawiał o wizualną nudę. Od maleńkiego sklepiku osiedlowego, po duży supermarket, nasze koszyki wypełniają góry produktów, które żywnością są tylko z nazwy. Większość z nich, to artykuły pierwszej potrzeby takie jak: piwo, wielobarwne napoje gazowane, zwały batoników, wafelków i innego przesłodzonego paskudztwa, od którego zęby pragną wywędrować z jamy ustnej. Zwłaszcza dzieci gustują w ciągnących i klejących się formach, złożonych w połowie z syntetycznych dodatków. Kiedy widzę na etykietach te siarczyny i glutaminiany sodu , azotyny i azotany, błękit patentowy oraz wiele innych o nazwach, których odczytanie przeciętnemu Czytelnikowi z pewnością nie uda się za pierwszym razem, a które tak niewinnie kryją się za literką „E” – myślami wracam do akademickiej pracowni chemicznej. Ale co to ma wspólnego z żywnością? A co gorsza, nie tylko tzw.: „niezdrowe artykuły” raczą nasz układ trawienny niechcianymi gratisami. Te pozornie „normalne”, jak jogurty, czy serki , też pękają w szwach od nadmiaru składników, które nie musiały się w nich znaleźć. Długo też trzeba szukać tych bez dodatku monstrualnej ilości cukru i syropu glukozowego, determinującego każdy jeden smak. Sacharozę, która dostarcza organizmowi jedynie puste kalorie, znajdziemy niestety niemal wszędzie. Zawsze mamy, oczywiście wybór, co i w jakich ilościach kupić, ale coraz częściej staje się on prawdziwą sztuką.   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz