czwartek, 30 grudnia 2021

Poświąteczne śmieci

Taki oto obrazek powitał mnie na Osiedlu, gdy w II dzień Świąt Bożego Narodzenia wyszłam na krótki, przedwieczorny spacer pooddychać mroźną zimą...

I co z tego, że nawet u nas na prowincji, mieszkańcy wreszcie nauczyli się segregować śmieci? W praktyce przekłada się to na podobne sceny nie tylko od święta. Powód?   

Odpowiednie służby zbyt rzadko przyjeżdżają po odpady. Koniec końców, irytacja miażdży dyscyplinę i ekologiczne przekonania. Gdy właściwe pojemniki są już zapełnione - zdesperowani segregatorzy, stawiają w bezsilności systematycznie uzupełniany worek gdzie popadnie. Bardziej cierpliwi - w tym za przeproszeniem ja - upychają zawartość do podpisanej komory.

Tymczasem coś mi się leje po spodniach, coś z hukiem toczy po chodniku. Z ust wyrywa się: "Jasna cholera!" lub "Po kiego groma to wszystko?!"

Zwłaszcza, że opłaty za wywóz śmieci, tak, czy siak, są coraz wyższe. 

niedziela, 26 grudnia 2021

Niech one też mają Święta!

Długo mnie tutaj nie było, ot, proza życia... Liczyłam na to, że Święta Bożego Narodzenia dadzą relaks i ukojenie, ale tegoroczne były tak krótkie, a ja tak zmęczona, że nie zamieściłam planowanych zaległości. Trudno, stare posty wrzucę kiedy indziej, w myśl zasady, co się odwlecze, to nie uciecze. Dziś za to pokażę Wam, jak spędziliśmy te niespełna 3 świąteczne dni. 






O ile siebie - co przyznam z lekkim wstydem - nie miałam czasu dopieścić, o tyle przed dziećmi i czworonogami nie stosuje się takich wymówek. Zatem w tym roku, z różnych względów, nie licząc trochę skromniejszych niż zwykle dekoracji mieszkania, postawiłam tylko kocią choinkę. Czym się różni od mojej prywatnej? Nie ma na niej zabytkowych bombek i ozdób. Zamiast nich wiszą takie, które można zniszczyć, lub te, które są nietłukące. 


Najmłodsza latorośl tak sobie wzięła tę choinkę do serca, że jednak musiałam ciut studzić jej zapał, by już w Wigilię nie dokonała totalnego rozbioru, albo nie zawiesiła się na girlandzie ;-) W jej wieku, świat to niekończąca się zabawa. 





(A tu na parapecie - tatuś, który 3 lata temu zachowywał się identycznie ;-))


 Niestety trochę  nie dopracowałam kwestii prezentów... Znając kocią determinację w dążeniu do celu, w paczuszkę z zabawką włożyłam po ulubionym patyczku, aby zachęcone zapachem, rozerwały papier. Pomyślałam, że co to dla nich, skoro potrafią samodzielnie otworzyć paprykarz szczeciński ;-)




Niestety były dobrze najedzone, a papier okazał się zbyt gruby. 







Gdy większość oczu zaczęła spoglądać na mnie pytająco, musiałam pomóc w rozpakowaniu prezentów. Myślę, że wystarczyło zawinąć zabawki wraz ze smakołykiem w papierową serwetkę i wtedy koty poradziłyby sobie bez trudu. No, nic - poprawię się za rok.
😀😸   





Finalnie zabawki bardzo się podobają, a o to przecież chodzi!
 





Życzę zdrowia wszystkim Czworonogom nie tylko od święta 💖