poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Kwietniowy plon... WOJNY z kwieciem


Słonecznie żółte, gęste i puszyste niczym dywan perski. Kwiaty forsycji, które przed laty ktoś myślący posadził na moim osiedlu w formie żywopłotów. Osobiście uważam, że ten krzew daje dużo lepszy efekt ozdobny, niż tradycyjny ligustr pospolity. Przy prawidłowej pielęgnacji widok pod koniec kwietnia, jest piorunujący.





Ładne, co? Niestety, to zdjęcia sprzed dwóch lat...


Tu nawet nie ma specjalnie czego komentować. Wystarczą same oczy. Po dwóch jesiennych rżnięciach (celowo nie stosuję nieadekwatnego do tej barbarzyńskiej rąbanki określenia "cięcie"), ostatecznie z bujnych koron i litych, kwietnych "ogrodzeń" naszych trawników, zostały takie oto mizerne miotełki, które kwitną głównie na dolnych pędach.


W ubiegłym roku pan dokonujący tej siekanki na polecenie władz wyższych, tłumaczył, że kwiaty zmarzły. W tym roku powinien wymyślić jakieś lepsze "uzasadnienie" braku kwiecia. Zimy nie było, mrozy nas ominęły. Niestety nadgorliwa "pielęgnacja" nie ominęła osiedlowej zieleni. A szkoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz