niedziela, 21 września 2014

Był i... uszanował


Dziś trochę inna tematyka. Na szczęście. Człowiek był i... uszanował. A nawet odwrotnie. Żeby uszanować, musiał tu być.
Tuż przed wieczorem, w ostatnich, ciepłych promieniach minionego, złocistego piątku, wypatrzyłam przy leśnej drodze za sosnami, nienaturalny układ szyszek, rysujący się pośród opadłych liści.


Ukucnęłam i aż mnie zatkało ze wzruszenia. Ponad zamaskowanym dołkiem, akurat wielkości szczurka, czy chomika, wznosił się maleńki krzyżyk z patyczków, sklejonych szkolną taśmą samoprzylepną. Nasze instynktowne przywiązanie do kultury...
Na środku parę ździebełek wrzosu. Zapewne jakieś dziecko rozstało się w ten sposób ze swoim czworonożnym przyjacielem. Z dużym prawdopodobieństwem, za kilka, kilkanaście lat, ten Człowiek nie będzie kopał muchomorów i zostawiał śmieci pośród drzew...
Smutny widok dający nadzieję.  


4 komentarze:

  1. Wzruszające jak mały człowieczek o wielkim sercu, chciał uczcić pamięć po swoim pupilu.. Wspaniale , że są na świecie takie wrażliwe i kochające dzieci ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takich dzieci nie przynosi bocian (choć miałam kiedyś cudowną koleżankę, narodzoną w dość specyficznej rodzinie, zatem zdarzają się wyjątki). Wielka tu rola rodziców, którzy nie wyśmieją potomka, ale zachęcą go jeszcze do cywilizowanych zachowań!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też znalazłam taką maleńką mogiłkę w brzozowym zagajniku na Pradze...
    Takie rzeczy zawsze wzruszają szczerością uczucia...

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie - szczerość... Szkoda, że coś dzieje się z większością z nas, kiedy dorastamy.

    OdpowiedzUsuń