czwartek, 11 września 2014

Cud natury. Cud kultury.



Półtora roku temu, napisałam do lokalnego tygodnika, z którym współpracowałam przez pewien czas, taki oto test. O wprowadzeniu ustawy śmieciowej, dopiero się mówiło...
I co? Te słowa są wciąż aktualne aż do granic mdłości!


CUD NATURY CUD KULTURY

Pierwszych grzybów jeszcze nie ma. Pogoda w tym roku wyjątkowo nie sprzyja. Nawet jeśli gdzieniegdzie jakiś smętny „psiaczek” wychyli swój kapelusz spośród namiękniętego mchu, musi ulec konkurencji nie mającej nic wspólnego z naturą.
Okoliczne lasy oferują różnorodne skarby. Każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy zatem wiosenną, delikatną zieleń, tak wyczekiwaną po długiej zimie oraz ptasi śpiew. Kwitną mchy, wystarczy tylko się schylić, by ujrzeć maleńkie, rajskie ogrody. Prężą się kiełki konwalii, a pośród nich, jaskrawo mienią się puszki, lśnią butelki i cała galeria opakowań. Niech będzie, że jakiś spacerowicz zgłodniał i nieumyślnie upuścił papierek po czekoladce.
Ale co w takim otoczeniu robią dwa stare buty, o różnym rozmiarze i nie do pary? Gdy za kilka dni, pojawiam się na polanie z aparatem, bezpańskiego obuwia już nie ma. Ktoś się zreflektował, ktoś posprzątał, czy komuś innemu się przydało? Szkoda, że puszki i butelki, nie mogą wrócić tam, gdzie ich miejsce, tylko blakną miesiącami, porastając mchem. Choć wtapiają się w krajobraz, stanowią zagrożenie pożarowe. To jednak „zaledwie” śmieci jednostkowe, rzucone spontanicznie. Fajnie wypić piwo na łonie natury, tylko po co nosić ze sobą pustą butelkę? Niech sobie leży, mrówki i czas zrobią z nią porządek. Człowiek - brzmi dumnie. Nazbyt dumnie, by zniżać się do poziomu ściółki i zbierać własne brudy.

Skoro więc nie lubimy się przemęczać, skąd te plastikowe wory, napełniane sukcesywnie, zawleczone niejednokrotnie w odległy koniec lasu?  Wypchane tak, że nawet zawiązać się nie dały. Ileż to waży? I jakie niewygodne w transporcie! Na podstawie ich zawartości bez problemu mogę wydedukować, w którym pobliskim supermarkecie ich właściciele robili zakupy. Nawyki żywieniowe też odczytuję, jak z otwartej księgi. Słodycze, śmietana, margaryna – mniam, samo zdrowie! Moim faworytem jest jednak worek pełen kabli z różnokolorową izolacją, błyszczący pomiędzy drzewami jak tęcza. A to dopiero cud natury, cud kultury!      



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz