czwartek, 23 października 2014

Wieszane, stawiane


Tegoroczny październik, zapewne przejdzie do historii pogody. Wyjątkowo słoneczny i bezdeszczowy, pozwolił liściom przybrać iście tęczowe barwy.


Korzystając z faktu, że splotem zawodowych okoliczności, mogłam spędzić bieżącą jesień na "zabawie" w "wolny zawód" - dysponowałam swoim czasem tak, by niemal każdy złocisty dzień, wykorzystać w lesie z aparatem :-) Dzięki temu nie odczuwałam braku komputera i miałam poczucie, że robię coś pozytywnego dla podupadającego zdrowia.
Niestety, żaden spacer nie obył się bez śmieciowych widoków. Lecz w jeden z najcieplejszych dni, zauważyłam dziwną tendencję. Chyba komuś nazbyt dogrzało i silił się na dowcip. Czyżby? A może to ja źle odczytałam ludzkie intencje? A nuż to jakiś rodzaj dyskrecji w pozostawianiu odpadków? Niby śmiecę, ale jednak nie rzucam na ziemię!






Metr od powyższego drzewa, drogę grodzi szlaban. I on musi dźwigać imprezowe piętno...


To plon jednej tylko przechadzki. I gwarantuję, że takich aranżacji było więcej. Nie zawsze jednak, chciało mi się sięgać do torby po aparat. Ostatecznie idę do lasu po to, by patrzeć na drzewa, których nie "upiększył" człowiek.    


Nazajutrz, znowu szłam tą samą drogą i minęłam szlaban. Widać, imprezowicze postanowili poprawić, a następnie "posprzątać" po zabawie.


Butelka wisząca i butelka dumnie stojąca poprzedniego dnia - wylądowały w ognisku. Głupotę przykryła jeszcze większa głupota!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz