poniedziałek, 20 stycznia 2020

Hulaj noga, kary nie ma


Pojawiły się na chodnikach polskich miast, praktycznie z dnia na dzień. Nie było wcześniejszych konsultacji społecznych, ani regulacji prawnych. Mimo tego szybko poruszające się hulajnogi elektryczne, zdobyły równie szybko - popularność. Dziś już wiadomo, że wcale nie są takim bezpiecznym środkiem transportu, a ich walory ekologiczne, budzą kontrowersje.


Jedno hulajnogom trzeba przyznać: to zdecydowanie cichy środek transportu. Można nawet powiedzieć: zbyt cichy. Nie posiadają dzwonka, ani klaksonu, zatem trudno zorientować się, że za nami mknie z prędkością 30 km/h, amator dwóch kółek. Pół biedy, gdy tylko się spieszy. Gorzej, kiedy jedzie na przysłowiowym „podwójnym gazie”. Korzystanie z hulajnóg pod wpływem alkoholu, to problem nie tylko Warszawy. W Monachium policja codziennie melduje ok. 20 przypadków jazdy w stanie nietrzeźwym. W stolicy jest już prawie 5 tys. tych jednośladów. Można spotkać je praktycznie wszędzie. Często zostawione na środku drogi, czy wprost rzucone, potęgują i tak już duży bałagan w mieście, a do tego stanowią niebezpieczeństwo. Przysypane śniegiem, są trudne do zauważenia, zwłaszcza przez osoby starsze i niedowidzące.  Kontrowersje budzi też trwałość materiału, z jakiego zrobione są hulajnogi, a także baterie. Bywa, że już po kilku miesiącach, sprzęt nie nadaje się do użytku. Z czasem utylizacja elementów, stanie się poważnym problemem. 


Pieszy na dwóch kółkach
Policja nie prowadzi statystyk odnośnie incydentów z udziałem hulajnóg elektrycznych, ale na podstawie danych ze szpitali widać, że problem narasta. Już oficjalnie mówi się o tym, że nowa moda zbiera większe żniwo, niż zimowa gołoledź. Rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji, insp. Mariusz Ciarka, zapytany o definicję nowego środka transportu, wyjaśnił, że Policja nie jest instytucją ani powołaną, ani uprawnioną do udzielania wiążącej interpretacji przepisów, czy informacji o obowiązujących regulacjach prawnych, zwłaszcza gdy zapytania dotyczą spraw hipotetycznych.
- Jednocześnie służąc pomocą informuję, że zgodnie z obowiązującymi przepisami zawartymi w ustawie „Prawo o ruchu drogowym”, hulajnoga nie jest wyszczególniona jako pojazd – powiedział Mariusz Ciarka - Zatem osoby poruszające się na hulajnogach, deskorolkach, wrotkach czy rolkach, należy traktować jako uczestników ruchu określonych w art. 2 ust. 18 PoRD. Nadmieniam, że Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w artykułach 87 – 94 zawiera zamknięty katalog źródeł prawa i nie ujmuje w nim prawa precedensu, zatem Policjanci podchodzą do każdej interwencji w sposób indywidualny, zgodny z obowiązującymi przepisami. 
Te zaś, nie nakładają obowiązku zbierania tak szczegółowych danych przez jednostki Policji, nawet dla potrzeb GUS.
- Dlatego nie prowadzimy statystyk dotyczących zdarzeń drogowych z podziałem na hulajnogi elektryczne – dodał rzecznik prasowy.



Dla kogo chodnik
O ile hulajnoga elektryczna, jest realnym, szybkim i jak się okazuje wcale nie tak bezpiecznym środkiem transportu miejskiego, a nie traktuje się jej jak pojazd, o tyle definicja chodnika i jego funkcji, nikomu nie nastręcza problemów. „Prawo o ruchu drogowym”, nie pozostawia wątpliwości – chodnik to część drogi, przeznaczona do ruchu pieszych. Główną funkcją chodników jest oddzielenie poruszających się po nim osób od transportu kołowego na drodze, co pociąga za sobą zapewnienie im bezpiecznej i wygodnej komunikacji. Zgodnie z ustawą, wzdłuż chodnika nie można jeździć żadnym pojazdem kołowym. Wydawać by się mogło, że wszystko jest jasne i hulajnoga, a tym bardziej elektryczna, już z racji konstrukcji nie powinna mieć wstępu na chodnik. Nic bardziej mylącego. Ministerstwo Infrastruktury na razie tylko sygnalizuje konieczność prawnych regulacji. Niestety, mimo zapowiedzi projekt takiej ustawy, nadal nie wpłynął do Sejmu. Pieszemu pozostaje póki co wzmożona ostrożność, choć nie jest to łatwe na chodniku, którego część zajmują albo samochody, albo słupki, a nierzadko też kawiarniane stoliki i krzesła. Jeśli dodamy do tego zabłąkany rower miejski, sunący slalomem pomiędzy przechodniami, łatwo wyciągniemy wnioski, że przestrzeni dla pieszych coraz bardziej ubywa.


Uwaga na zdrowie!
W czasach redukcji połączeń komunikacji miejskiej i wysokich cen za bilety, szukanie alternatywnych środków transportu, staje się koniecznością. Tym bardziej, że autobusom stojącym w korkach, daleko do punktualności, a jakość składów, często czyni z podróży drogę przez mękę. W takim układzie tzw. rower miejski, zrobił zasłużoną karierę. Po nim, w listopadzie 2018 r. przyszedł czas na hulajnogę elektryczną. Po niespełna roku, w stolicy już 5 firm oferuje te jednoślady. Kto korzysta z nich najczęściej? Dziewięćdziesiąt procent osób, poruszających się na e-hulajnogach, to osoby do 30 r. życia. W przeciwieństwie do roweru, czy rolek, hulajnoga elektryczna zmniejsza aktywność fizyczną, trudno więc nazwać ją zdrowym środkiem transportu. Tym bardziej, że przeszkody, które rower pokona z łatwością, dla jadącego na mało stabilnej i posiadającej słabsze hamulce hulajnodze, mogą skończyć się w szpitalu. Chirurdzy z SOR-ów, przyznają, że odkąd w przestrzeni miejskiej pojawiły się elektryczne jednoślady, mają dużo więcej pracy, niż podczas zimowej gołoledzi. Światowe dane dają do myślenia. W Los Angeles, tylko na przełomie 2017 i 2018 r. do szpitali trafiło 249 osób na skutek obrażeń będących wynikiem jazdy na e-hulajnodze.
Marcin Chlewicki ze Stowarzszenia Miasto Jest Nasze, które opracowało zbiór 5. reguł dla użytkowników e-hulajnóg oraz tzw. dekalog operatora, zwraca uwagę na wyniki badań nad relacją prędkości do natężenia obrażeń.
- Dlatego postulujemy o fabryczne ograniczenie prędkości do 20 km/h, którego usunięcie w jakikolwiek sposób, np. poprzez zmianę oprogramowania, stanowić będzie przestępstwo zgodnie z art. 306 KK, oraz bezwzględne ograniczenie prędkości do 7 km/h na chodnikach.



Niemieckie rozwiązania
U naszych zachodnich sąsiadów, dyskusje na temat elektrycznych hulajnóg, nie milkną. Dotyczą one zarówno teraźniejszości jak i przeszłości. Zanim pojazdy te pojawiły się na drogach rowerowych, musiały zostać oficjalnie dopuszczone do ruchu. Przed rozporządzeniem z dn. 15 czerwca 2019 r. można było jeździć nimi wyłącznie po prywatnych drogach i placach. Wykluczono możliwość poruszania się po chodnikach i deptakach, a maksymalną prędkość elektrycznych jednośladów, ustalono na 20 km/h. Pierwotnie niemieckie Ministerstwo Transportu, proponowało, aby hulajnogi poruszały się po chodnikach z prędkością do 12 km/h, ale odstąpiono od tego pomysłu. Po pierwszych poważnych wypadkach, niektórzy operatorzy zapowiedzieli wprowadzenie automatycznego ograniczenia prędkości jednośladów do 5–6 km/h na obszarze wykorzystywanym przez hulajnogi i pieszych. Minimalny wiek użytkownika hulajnogi, powinien wynosić 14 lat, a sam pojazd musi posiadać dzwonek i ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze, opierając się na doświadczeniach innych państw, własnych obserwacjach oraz sygnałach od mieszkańców, przygotowało swoje propozycje dla Ministerstwa Infrastruktury.


Polskie rozwiązania
MJN, postuluje m.in.: aby za korzystanie z przestrzeni publicznej w ramach działalności komercyjnej firmy wynajmujące hulajnogi, płaciły 8 zł dziennie za każdy zarejestrowany pojazd. Ta opłata trafi do budżetu zarządcy drogi i pokryje koszty obsługi systemu przez władze samorządowe. Samorządy mogą samodzielnie ustalić dzienną stawkę za pozostawienie hulajnogi na wynajem w przestrzeni publicznej do wysokości 0,5% płacy minimalnej za każdy pojazd. Operatorzy muszą posiadać podmiot zarejestrowany w Polsce (w formie spółki lub oddziału przedsiębiorcy z siedzibą w UE). Operatorem może być tylko podmiot o odpowiedniej wiarygodności finansowej. Obowiązkowa fiskalizacja (VAT) oraz rejestracja transakcji dotyczących wynajmu na terenie RP – rachunek lub faktura. Obowiązkowy rejestr hulajnóg na wynajem zapewni przejrzystość działania operatorów. Świadczenie usług wyłącznie w oparciu o maksymalnie 12-miesięczną umowę regulującą jakość usług zawieraną z władzami samorządowymi, której złamanie byłoby obarczone karami umownymi oraz możliwością natychmiastowego rozwiązania. To tylko niektóre z rozwiązań proponowanych przez Miasto Jest Nasze. Na ich podstawie widać, o czym zapomniały osoby zezwalające na użytkowanie hulajnóg w polskich miastach. A braki od strony prawnej, skutkują niezasłużonym uprzywilejowaniem nowego środka transportu. Narażają też na niebezpieczeństwo ludzkie życie. Czas to zmienić.


Tekst ukazał się w Tygodniku "Idziemy", dn. 3 września 2019 r. (36/2019)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz