wtorek, 13 września 2016

ŚWIADOMĄ KUCHNIĄ W RAKA - część 2


Badania produktów żywnościowych, spowalniających rozwój raka, pod względem skali, nigdy nie dorównają badaniom leków. Zatwierdzenie leku antynowotworowego w drodze doświadczeń, kosztuje do miliarda dolarów. Tyle, ile wynosi zaledwie roczny zysk ze sprzedaży jednego z wielu specyfików, należący do  firmy będącej właścicielem patentu. Ale tego, co dała nam natura, nie można opatentować, dlatego sprzedaż nie zrównoważy kosztów wstępnej inwestycji.   
Kilka dni temu, wysłuchałam audycji, w której zaproszony gość, profesor onkologii, przez 50 minut przedstawiał statystyki chorób nowotworowych i omawiał metody terapii. Dużą część poświęcił podawaniu kuriozalnych przykładów pseudo – metod, proponowanych przez szarlatanów. Niektórzy hochsztaplerzy zostali zdemaskowani nawet 30 lat temu. Szkoda, że tego czasu antenowego, profesor nie przeznaczył na omówienie choćby elementarnych produktów, które należałoby zredukować w codziennej diecie i tych, które warto do niej wprowadzić, aby poprawić jakość własnego zdrowia. Tematowi żywienia w chorobach nowotworowych, doktor poświęcił zaledwie 2 minuty, zapytany o to przez prowadzącego. Niestety, nie wymienił nawet jednego składnika z nazwy…
W poprzedniej części skoncentrowałam się na modyfikacjach naszego jadłospisu profilaktycznie i w chorobach nowotworowych, pod kątem redukcji szkodliwych produktów. Przypomnę, że tym, co należy zdecydowanie ograniczyć są biała mąka, cukier, nasycone tłuszcze roślinne typu trans (występujące m.in. w rogalikach), żywność przetworzona z syropem glukozowo – fruktozowym i dodatkami: E – 330 (kwasek cytrynowy), oraz E – 621 (glutaminian sodu). Co w takim razie pozostało nam do jedzenia? Wbrew pozorom, całkiem dużo.
                                   Pomiędzy młotem, a kowadłem
Szkodliwe tłuszcze możemy zastąpić oliwą z oliwek, ewentualnie olejem rzepakowym, olejem z siemienia, lub masłem organicznym. Chleb wieloziarnisty, dziś już powszechnie dostępny w większości sklepów, to obowiązkowa porcja zdrowia dla pacjentów, którzy nie mają przeciwwskazań do jego spożywania. Trochę trudniej kupić pieczywo na tradycyjnym zakwasie, ale to także się zmienia. Jest ono zdrowsze od wypiekanego na drożdżach, które silnie podnoszą poziom cukru we krwi. Z tego samego powodu, starajmy się biały ryż, zastąpić ryżem brązowym. Ponadto posiada on wielokrotnie więcej witamin, składników mineralnych i błonnika. Dla przykładu, zawiera o 219% magnezu więcej, niż popularny ryż biały. Ale brązowy ryż ma krótszy okres przydatności do spożycia, więc cóż - z ekonomicznego punktu widzenia jest mniej opłacalny, ponieważ może leżeć krócej na sklepowych półkach. Mięso i jaja nie powinny być głównymi składnikami posiłku, lecz dodatkami. W raporcie Światowego Funduszu Badań nad Rakiem z 2007r. zaleca się spożywanie najwyżej 500 gramów czerwonego mięsa na tydzień. Oczywiście trudno osobie leczącej się onkologicznie, dla której sama choroba jest dostatecznym szokiem, a terapia wyczerpująca, z dnia na dzień przeprowadzić żywieniową rewolucję. Często, dostępne dziś metody leczenia, szybciej pozbawiają pacjenta sił niż sam rak, choć pamiętajmy, że skutki choroby nowotworowej to przede wszystkim postępujące wyniszczenie organizmu, spowodowane niedożywieniem. Dlatego tak ważna jest odpowiednia dieta, którą należałoby konsultować ze specjalistą. Niestety tego rodzaju pomoc, o czym przekonałam się po raz kolejny rozmawiając z osobami leczącymi się onkologicznie, rzadko można wyegzekwować od prowadzącego nas lekarza. W dużej mierze wpływa na to mechanizm działania współczesnego rynku. Zarówno lekarz, jak i pacjent stoją pomiędzy przysłowiowym młotem, a kowadłem. Ów „młot”, to przemysł farmaceutyczny, działający zgodnie ze swoją bezrefleksyjną logiką, oferujący wyłącznie rozwiązania farmakologiczne. „Kowadło” to przemysł spożywczy, dbający o to, aby jak najmniej mówić i pisać o związkach chorób ze spożywaną żywnością. A, że myślenie przyszłościowe wyszło dziś z mody i obie te siły ekonomiczne pragną, by wszystko pozostało po staremu, pacjent sam musi gromadzić informacje na temat tego, co je i jak to wpływa na jego organizm.                  

                        Udowodnione działanie warzyw
Oprócz pokarmów wymienionych powyżej, dieta w chorobach onkologicznych, powinna przede wszystkim składać się z warzyw. Ograniczę się do tych powszechnie występujących w Polsce takich jak, bogate w karotenoidy: pomidory, marchew, dynia, cukinia, ziemniaki i buraki. Dla przykładu, w 2006r., w Stanach Zjednoczonych, opublikowano wyniki badań na grupie kontrolnej mężczyzn chorujących na raka. Udowodniono, że likopen  zawarty w ugotowanych na wolnym ogniu pomidorach z dodatkiem oliwy, przedłużył życie pacjentom spożywającym taki posiłek minimum 2 razy w tygodniu. W czasie sześcioletniej obserwacji kobiet chorujących na raka piersi okazało się, że te które jadły pokarmy bogate w karotenoidy, żyły dłużej, od grupy jedzącej mniejsze ilości tych składników.
Dowiedzione działanie silnych związków o działaniu antyrakowym, m.in.: blokującym tworzenie sieci naczyń krwionośnych zasilających nowotwór złośliwy, mają różne rodzaje kapusty, w tym brukselska, brokuły, kalafior. Aby nie zabijać cennych związków, nie gotujemy kapusty i brokułów, ale dusimy krótko pod przykryciem lub smażymy, mieszając z niewielką ilością oliwy z oliwek.
Nie zapominajmy też o głęboko zakorzenionych w kuchni polskiej czosnku, cebuli i porze. Można je delikatnie podsmażyć i dodać do duszonych warzyw, albo położyć na kanapkę. Jeśli pacjenci nie mają indywidualnych przeciwwskazań, warto spożywać je na surowo jako dodatek do chleba, czy surówki.

To zaledwie część pokarmów o udowodnionym działaniu zarówno wspomagającym, jak i profilaktycznym w chorobach nowotworowych.  

Tekst w wersji skróconej ukazał się 8 września br. w "Gazecie Polskiej Codziennie".  

2 komentarze:

  1. Niestety nawet jeśli będzie się stosowało taką dietę nie ma żadnej gwarancji, że się nie zachoruje. Wiem o tym ze smutnego doświadczenia. Trzeba by chyba wyprowadzić się do puszczy i samemu uprawiać te warzywa. Rak to nie jest skutek złej diety tylko bardzo wielu czynników na które wpływu absolutnie nie mamy, choćby globalne zanieczyszczenie powietrza, wody i gleby.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie przyjmuję tutaj tezy, że tylko współczesna żywność przyczynia się do wzrostu zachorowalności, bo jest dokładnie tak jak mówisz. I w pierwszej części artykułu o tym wspominam.
    Ale to co powtarzam w tekście za mądrzejszymi ode mnie, czarno na białym opiera się na badaniach i statystykach. A te, choć zbyt mało się tym mówi, jasno wskazują na związek wzrostu zachorowań z ilością spożywanego cukru i białej mąki.

    Niestety, jestem pesymistką i uważam, że procesy niszczenia ziemi, a co za tym idzie naszych organizmów są nieodwracalne. Koralowce już przepadły, co dzień ginie wiele gatunków, a człowiek truje dalej... Machina destrukcji poszła w ruch i nawet jakby teraz stał się cud, a ludzie doświadczyli objawienia, wszystko jest skażone, a organizmy obecnej populacji słabe.

    OdpowiedzUsuń