Kto powiedział, że koty boją się wody? Nie badałam jak powstała ta obiegowa opinia, ale większość z nas w nią wierzy. A przecież np. koty syjamskie, czy tureckie vany nie dość, że wodę lubią, to jeszcze są całkiem dobrymi pływakami.
Ok, nie dotyczy to RecyDywy w typie wspomnianego vana, która faktycznie jest sucholubna, ale... jako kociak wpadła do wanny.
Zdecydowana większość moich ogoniastych lubi się moczyć. Np. Nadzieja żąda zawsze otwarcia loggi, gdy pada deszcz i z ekstazą wystawia sierść na krople, a Północ nie dość, że kocha przesiadywać w wannie, to jeszcze obgryza wszystkie krany, traktując je jak prywatne poidło, choć misek pełnych wody jest u nas w każdym pomieszczeniu dostatek.
Tak więc dziś rano postanowiłam zobaczyć, komu spodoba się nasza polska zabawa...
Zdecydowania nie podłapały jej Dywa, Belzebub i Hołota, której nie udało się nawet uchwycić w kadrze.
O dziwo, z dystansem do moczenia futra podeszła Nadzieja:
Za to Żywijka, Czarnobyl i Północ (zwłaszcza ci ostatni) nie chcieli skończyć igraszek ;-)
Cóż... Śmigus dyngus podobnie jak i wysyłanie kart ze świątecznymi życzeniami, kwiaty wręczane w dniu imienin, czy bale karnawałowe, jest kolejną tradycją, która odchodzi do przysłowiowego lamusa. Kontynuują ją praktycznie jeszcze tylko dzieci.
Oczywiście nie tęsknię za tymi latami w których człowiek bał się wyjść z domu w Lany Poniedziałek, by jakiś wątpliwy dowcipniś nie potraktował go kubłem wody wprost z okna, ale szkoda, że ze skrajności wpadamy w skrajność, a wszelkie święta coraz mniej różnią się od dni codziennych...
Serdecznie Ci dziękujemy :-)
OdpowiedzUsuńA gdzie podział się Twój fotograficzny blog?
Najbardziej podobają mi się imiona tych kotów 😊, są bardzo w moim stylu👌Śliczne koty, pewnie z nimi jest dużo radości i ogólnego zamieszania, wesoło 👍
OdpowiedzUsuńO, to, to - zamieszania - bardzo dobrze ujęte ;-)
OdpowiedzUsuńAle radości i wzajemnej miłości jest jeszcze więcej, choć zdarzają się i łzy, gdy przychodzi pora rozstania...
Co do imion - miło, że Ci się podobają :-) W czasach gdy nazywałam koty: Padlinką, czy AlKaidą, ludzie byli zaszokowani, ale zauważyłam w ostatnich latach, że wrażliwość i trendy bardzo się zmieniają ;-)