poniedziałek, 20 marca 2017

Z miłości do pszczół...



            Dzięki pszczołom mamy 70 % produktów spożywczych na naszych stołach. Jeśli one  zginą, to w ciągu czterech lat, umrą również  ludzie. Marek Dudek z Chotomowa, Prezes Stowarzyszenia Nasze Pszczoły,  poświęcił tym wyjątkowym owadom swoje życie. Własną miłość pragnie wpoić młodym ludziom, a jednocześnie próbuje reaktywować dawne pszczelarstwo mazowieckie.      


- Ile czasu żyje pszczoła?
- W lecie do sześciu tygodni, pokolenie zimowe żyje do pół roku, trutnie do trzech miesięcy, a królowa do pięciu lat. To oczywiście ogólny model, ponieważ temat jest tak duży, że można poświęcić mu całą broszurę. 
- Jak daleko sięga historia pszczelarstwa na ziemiach Jabłonny i Legionowa?
- Pierwsze zapiski podają datę 1369. Wtedy to pszczelarze dostarczyli do biskupstwa w Płocku kilkanaście donic miodu. To już 700 lat udokumentowanego pszczelarstwa na tych terenach.
- Czym różniło się dawne pszczelarstwo od obecnego?
- Na początku istniały barcie dziane, czyli drążone w drzewach, które na wysokości piersi miały metr średnicy. Barcie umieszczało się od 8 do 22 metrów nad poziomem ziemi. Takie były wtedy bory i drzewa. Zagrożenie dla barci stanowiły niedźwiedzie, dlatego bartnicy musieli stosować zabezpieczenia np. w postaci kolców, przypominających te na dzisiejszych bronach polowych. Każdy bartnik posiadał swój znak bartny, który przechodził z pokolenia na pokolenie. Około XV w. zakazano dziania nowych barci, ponieważ było już znacznie mniej drzew; dodatkowo występowało zagrożenie pożarowe. Pierwsze ule ogrodowe, czyli takie jakie znamy po dziś dzień, pojawiły się dopiero w 1850r.   
- Myśli Pan o przywróceniu technik dawnego pszczelarstwa mazowieckiego…
- Dziś nie ma już drzew o takich średnicach pnia i podobnej wysokości, ale można próbować tworzyć barcie w klocach drewna. Wprawdzie to wymaga kilku tygodni pracy, lecz warto próbować, ponieważ miód pozyskany w ten sposób ma całkiem inny smak. Szczególnie na Kurpiach, ukierunkowują się na taki rodzaj pszczelarstwa. Obecnie szukam środków na rozwój projektu.
- W ubiegłym roku, stworzył Pan pasiekę edukacyjno-szkoleniową w Chotomowie. Do kogo adresowany jest ten projekt?  
- Ogród miododajny i pasieka są to projekty Stowarzyszenia Sympatyków Pszczelarstwa Nasze Pszczoły. Działanie kierujemy szczególnie do dzieci z klas III i IV, ale nie tylko. Warsztaty prowadzimy także w przedszkolach i za słuchaczami uniwersytetu trzeciego wieku. Inicjatywa już cieszy się dużym powodzeniem. Działka z pasieką, sąsiaduje bezpośrednio z lasem oraz ze Szkołą Podstawową w Chotomowie. Pasieka ma uczyć początkujących pszczelarzy wszystkiego, co niezbędne do założenia własnego ula w przydomowym ogródku. Natomiast u dzieci i młodzieży ma kształtować odpowiedzialność za środowisko, w którym żyjemy.
- Jakie ma Pan najbliższe plany edukacyjne?


- 21 marca br, chcę zaprezentować warsztaty pszczelarstwa w Niepublicznej Szkole Podstawowej im. Jana Pawła II w Legionowie. Przewiduję 3 bloki tematyczne po 45 minut. To będzie nietypowe spotkanie, jak na dzisiejsze warunki, bez komputera i rzutnika. Podczas tych warsztatów, dzieci będą mogły m.in. poznać szczegółową hierarchię panującą w ulu, zrozumieć relacje panujące pomiędzy pszczołami, odegrać w drobiazgowy i przemyślany sposób scenki rodzajowe na podstawie życia pszczół, nauczyć się sadzić kwiaty i skosztować naszych pysznych miodów. 


Tekst napisany na zamówienie "Gazety Polskiej Codziennie" - "Dodatek Mazowiecki", z dn. 18-19/03/2017. 

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe :) . Oby takich pasjonatów było więcej !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Są, są. Tylko nie zawsze mają moc przebicia. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od niepamiętnych czasów kocham pszczoły miłością wielką i jest to jedyne stworzenie po za człowiekiem, o którym mówię, że umarło, a nie zdechło. Wszystko się we mnie burzy na myśl o rolnikach, którzy sami pod sobą kopia dołki robiąc opryski w niedozwolonych porach. I cieszę się, że na wiele tych oprysków ich nie stać. Bo polski chłop był, jest i będzie ciemny. Walczy z wiatrakami, dosłownie, bo dostanie od nich "efektu dyskotekowego", a nie może zrozumieć, że jak zabija pszczołę to zabija siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, nie tylko polski chłop jest ciemny. Rozum to w ogóle słaba cecha narodowa Polaków, skoro nawet na własnych błędach się nie uczymy...

    Ja o każdym zwierzęciu mówię, że umarło. Znacznie więcej spotkałam złych ludzi, niż złych zwierząt.

    OdpowiedzUsuń