wtorek, 15 marca 2016

Choinki, bazie, bukszpan i inne ofiary naszej tradycji...


Zdawać by się mogło, że o tej porze roku taki temat to anachronizm. Bo przecież niemal wszyscy myślą już o kolejnych, tym razem wielkanocnych świętach. Wedle obyczaju, będziemy dla odmiany pastwić się nad wierzbami, aby nasz stół ozdobiły wazony bazi - kotków (pod lasem już widziałam okaleczone drzewa, które tylko na czubku miały niepołamane gałęzie - wiadomo, tam gdzie ręka ludzka nie sięgnęła); będziemy bezlitośni względem osiedlowych forsycji oraz krzewów bukszpanu w ogródkach i na działkach naszych sąsiadów... Znowu przyrodę czeka ciężki okres przegranej walki z człowiekiem...
Tymczasem wróćmy do cmentarzysk choinek, które jeszcze w ubiegłym tygodniu spotykałam przy różnych altanach śmietnikowych. W tym roku mówiło się więcej niż w latach poprzednich o pożytecznym dla środowiska recyklingu, ale w praktyce niewielu z nas przeznaczyło choinki na karmę dla zwierząt z ogrodów zoologicznych, czy przekazało do kompostowni. Niestety, wszystko co wiąże się z dodatkowym wysiłkiem (dotyczy to m.in.: segregowania odpadów) nie zachęca statystycznego człowieka do działania. Trudno to zmienić, dlatego uważam, że dla dobra Ziemi, czyli nas wszystkich, wszelkie takie inicjatywy powinny zostać przejęte przez władze miast. Mało kto chce i nie każdy może wieźć we własnym zakresie choinkę do elektrociepłowni, czy zoo. Wszak altana śmietnikowa jest bliżej.
Ale bez wątpienia każdy może zastanowić się, czy musi mieć w wazonie pęk bukszpanu, czy nie wystarczy mu symboliczna gałązka do święconki i krzepiące poczucie, że nie zniszczył rosnącego wiele lat krzewu. Może też w przyszłym roku kupić choinkę sztuczną, która okaże się oszczędną - także dla domowego portfela - inwestycją na długie lata. Asortyment takich drzewek jest teraz bardzo szeroki, a niektóre wyglądają ogromnie naturalnie. Na szczęście w tych sprawach, każdy z nas może dokonać wyboru.


Powyższe zdjęcie zrobiłam około święta Trzech Króli. Jak wiadomo, w naszej tradycji, to pierwszy spośród trzech terminów, w których pozbywamy się z domu ozdobnego drzewka. Ale w momencie, gdy jest jeszcze świeże i zielone, nie rozumiem takiego gestu. W końcu rosło wiele lat...

4 komentarze:

  1. Od wielu lat mamy sztuczną choinkę , bo żal nam było tych prawdziwych nawet wtedy , kiedy mieliśmy własny kawałek lasu . Jeśli chodzi o poświąteczne śmiecie to uważam, że zdecydowanie powinno się nimi zająć miasto .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo u nas - od początku moich studiów była sztuczna choinka, co okazało się wygodą ponad wszelkie oczekiwania. Żadnych sypiących się kolek, łamiących się gałęzi pociągających za sobą potłuczone bombki, lepiącej się żywicy, corocznego wydatku... A do tego - czyste sumienie! No i rozbierasz wtedy, kiedy chcesz, a nie wtedy gdy uschnie, czasem łysiała nawet po 2. tygodniach.
      Ech, miasto... Ono najbardziej lubi ciągnąć z mieszkańca opłaty ;-)

      Usuń
  2. Jako Ateistka nie mogę się nadziwić ludzkim instynktom do niszczenia przyrody lub rytualnego zabijania zwierząt w imię czyichś wierzeń. To tak niesamowicie głupie. Zawsze uważałam,że to, że jakaś osoba wierzy w coś takiego to nie daje jej żadnego prawa do ingerowanie w życie ( te wszystkie święta, pozamykane sklepy, procesje środkiem ulicy) i spokój innych ludzi czy do specjalnego traktowania - jestem ciekawa czy polskie władze zareagowałyby gdy nagle ludzie rzucili się do lasów masowo wycinać np. dęby czy też przymykaliby oko jak to robią przy okazji nielegalnej wycinki choinek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poruszyłaś bardzo dużo wątków. Dziękuję.
    Ja skupię się na odpowiedzi tylko na niektóre.
    Wydaje mi się, że chęć niszczenia jest nie tylko podyktowana dosłownie interpretowanymi naukami chrześcijańskimi - vide: cała Ziemia na użytek człowieka, ale brakiem szacunku do otoczenia, w tym żywego, wyniesionym z indywidualnych domów.
    Już w średniowieczu św. Franciszek pochylał się nie tylko nad zwierzętami, ale i roślinami. Czemu gorliwi chrześcijanie go nie naśladują? Bo tak naprawdę człowiek woli niszczyć niż naprawiać... Wszak jest na końcu łańcucha pokarmowego, a Ziemia to jego ranczo. Często doktryny i rytuały to tylko zasłona dymna dla destrukcyjnych instynktów naszego gatunku.

    OdpowiedzUsuń