sobota, 27 czerwca 2020

Czerwcowe kurki


Już są. Przyznam, że bardzo na to liczyłam, kiedy szłam wreszcie do lasu po dniach nawałnic. Wprawdzie upałów w tym roku póki co nie ma, jest za to przyjemne ciepło i wilgoć, czyli to, co grzyby lubią najbardziej. Jako pierwsze zawsze pojawiają się kurki: balsam dla podniebienia i źródło witamin C, D oraz potasu.





I drugie grzybobranie: 



Zamiast kaszy gryczanej - ryż brązowy. Zamiast własnej natki... własne kiełki brokuła. 
Też pyszne ;-) 


Kurki najchętniej rosną w mchach pod brzozami, choć nie tylko. I całe szczęście, bo brzozom w naszych lasach w tym roku wypowiedziano prawdziwą wojnę. Może to tylko zmiana polityki nasadzeń, a może drewno brzozowe jest teraz w cenie?


Tak, czy inaczej wraz z urokliwymi brzozami znika i cała polana, a więc także środowisko życia dla grzybów. Chciałabym znaleźć w tym jakiś pozytyw, ale jest to niezwykle trudne. Brzozowe enklawy stanowią ponadczasowe piękno i są chętnie odwiedzane przez okolicznych mieszkańców... 




Te dziwnie przechylone, mają jeszcze szansę przetrwania, ale proste już odznaczono pod piłę.



Długo potrwa, zanim urosną nowe...

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Szkoda, że tak daleko mieszkasz. Mogę wysłać tylko słoiczek, albo sznur suszonych na zupę...

      Usuń
  2. Hej :-) Czy ładne, to nie wiem... ale z pewnością - smakowite :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. jejuniu, już chyba z 20 lat
    nie miałam kurek w ustach...

    OdpowiedzUsuń