Aby faktycznie gospodarka odpadami była mniej inwazyjna dla
środowiska, powinien zmienić się kształt prawa i przepisy. Nasze indywidulne
wybory, dające pozory sprawczości, często tylko maskują rzeczywistość. Czy
uratujemy środowisko rezygnując z plastikowych widelczyków, kiedy tzw. „biały
sprzęt” AGD, psuje się kilka dni po upływie gwarancji i zazwyczaj nie można go
naprawić?
Z badań rynku jasno wynika, że nie tylko Polacy, kupują nowe
urządzenia dopiero wtedy, kiedy stare nie nadają się do użytku. Jesteśmy coraz
bardziej świadomi faktu, że nowe niekoniecznie będzie bardziej wydajne i
trwałe. Przeszło 70 procent mieszkańców UE, chciałoby mieć taką możliwość, jak
ich ojcowie, czy dziadkowie i móc naprawić to, co się zepsuło. Ale czy pozwolą
na to firmy, którym zależy na ciągłym wzroście sprzedaży swoich produktów?
Winna reklamówka
Zaczęło się od reklamówek. 1 stycznia 2018 r. w życie weszły
przepisy o gospodarce opakowaniami, nakładające obowiązek pobierania opłaty
recyklingowej od toreb z tworzywa sztucznego przez jednostki handlowe. Pole do
dyskusji otworzyły, torby o grubości powyżej 51 mikrometrów, które sklepy
proponowały klientom, a które nie były objęte opłatą recyklingową. Powyższe
kryteria wynikają z przepisów dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE, ale
już od 1 września 2019 r. wytyczne uległy zmianie. Aktualnie nie będziemy
płacić tylko za tzw. zrywki, pod warunkiem, że zapakujemy w nie artykuły
wymagające tego ze względów higienicznych. Bądźmy przygotowani na to, że gdy
kasjer zobaczy kefir bezpiecznie owinięty zrywką, zerwie ją i wyrzuci. Na nic
nasze tłumaczenia, że boimy się kałuży we własnej torebce, bowiem kara dla
pracownika sklepu za brak wyegzekwowania tego przepisu, może wynieść nawet
kilka tysięcy złotych. Nikt jednak nie wspomina o likwidacji absurdalnego
wynalazku, bez którego znakomicie radziły sobie całe pokolenia gospodyń
domowych: foliowych woreczkach, w które pakowane są poszczególne porcje kaszy i
ryżu. W każdym pudełku znajdziemy 4 takie torebki. Wciąż ważą się losy
plastikowych widelczyków i butelek PET. Czy od 2021 r. dzieci będą dźwigać do
szkoły jogurt i sałatkę w szklanym słoiczku, wodę w szklanej butelce oraz
metalowe sztućce?
Płonące wysypiska
Jak powyższe działania podjęte na skalę globalną, mają się
do faktu, że w 2018 r. do Polski trafiło ponad 250 tys. ton śmieci z… Niemiec?
Jesteśmy jednym z głównych odbiorców niemieckich odpadów i niestety z roku na
rok, śmieci od naszych zachodnich sąsiadów przybywa. Przyczyna jest prosta:
opłata za spalenie tony odpadów w Niemczech, wynosi 200 euro, natomiast u nas
waha się w granicach 75-80 euro. Oczywiście jeśli wysypisko nie zostanie
podpalone nocą przez nieznanych sprawców, bo wtedy utylizacja wychodzi gratis.
W 2018 r. polskie składowiska odpadów, płonęły ponad 260 razy. Dla porównania,
w roku ubiegłym, takich pożarów było o połowę mniej. W gorącej przynajmniej od
3 lat, dyskusji o smogu, nie wymienia się płonących wysypisk, jako przyczyny
zanieczyszczenia powietrza. Na ten temat milczy też sama Komisja Europejska,
choć podkreśla, że Polska złamała prawo UE dopuszczając do nadmiernych wieloletnich przekroczeń stężeń pyłu
zawieszonego PM10 w powietrzu. Ilość nielegalnych wywozów śmieci z
Niemiec do Polski, także wzrasta. To pokazuje, jak bardzo potrzebne są jasne
regulacje systemowe, ale jeśli naprawdę mają odnieść skutek, nie można stosować
podwójnych standardów. Sami wobec siebie też działamy ze szkodą. Tylko w
podwarszawskim Legionowie, raptem 50-tysięcznym, ale za to najliczniej
zagęszczonym mieście Polski, oraz jednym z bardziej zanieczyszczonych, spalanie
śmieci w domowych piecach, stanowi poważny problem.
- Straż Miejska w
roku 2018 podjęła 437 interwencji, nie uwzględniając wspólnych kontroli
strażnika miejskiego i urzędnika Referatu Ochrony Środowiska tzw. kontroli
Ekopatrolu, w sprawie spalania śmieci w domach. W ramach Ekopatrolu podjęto 855
kontroli – poinformował Paweł Budzyński z Referatu Ochrony Środowiska Urzędu
Miasta Legionowo.
Najłatwiej do lasu
1/5 Polaków pozbywa
się elektro śmieci w sposób nielegalny. Kuchenka mikrofalowa, obudowa
telewizora z lat 90 XX w., kilka komputerów, lodówka, mikser, worki pełne
kabli, plastikowe wiadra, kanistry, a nawet stara pościel, to wątpliwe
„atrakcje”, które osobiście spotkałam podczas spacerów po lesie. O tysiącach
walających się puszek, butelek i opakowań po słodyczach, nie wspomnę, choć za
wyrzucanie jakichkolwiek śmieci do lasu grozi grzywna w wysokości 5 tys. zł.
Ustawa śmieciowa, która weszła w życie od 1 lipca 2013 r., miała stanowić
przełom w naszym myśleniu o gospodarce odpadami. Tymczasem trudno doszukać się
jej efektów w przyrodzie.
- Według
prowadzonych przez nas obserwacji nie widzimy zakładanej w ramach reformy
śmieciowej poprawy – powiedziała Ewa Grzywacz z Działu Technicznego
Nadleśnictwa Jabłonna - Nieznacznie zmniejszyła się ilość śmieci trafiających
na obszary leśne, co dotyczy odpadów z gospodarstw domowych, ale nie dotyczy
śmieci wielkogabarytowych, gruzu, odpadów budowlanych, które podobnie jak w
latach ubiegłych trafiają na tereny leśne Skarbu Państwa w zarządzie lasów
państwowych, do lasów prywatnych i lasów innych własności, ponadto na tereny
rolne, ugory , tereny zalesione lub z sukcesją naturalną. Aby ograniczyć
to wysoce naganne zjawisko stale apelujemy do mieszkańców o zwracanie uwagi na
osoby działające bezprawnie i ze szkodą dla obszaru w zasięgu działania
nadleśnictwa. W ciągu 2018 roku z terenów leśnych w zarządzie nadleśnictwa
wywieźliśmy łącznie ok. 370 m3 śmieci co daje 52 kontenery po 7m3 i koszt
ponad 115 tys. zł. W bieżącym roku jest to już 253 m3 śmieci zebranych i
wywiezionych z lasów. Koszt poniesiony na te działania będzie zbliżony lub
wyższy niż w 2018 r.
Od września płacimy
więcej za wywóz odpadów. Największe podwyżki dotknęły mieszkańców województwa
mazowieckiego, a rekordzistą pod tym względem są Marki, gdzie opłata za śmieci
zmieszane wzrosła z 17 zł do 67,50, a za segregowane z 8 zł do 32. Czy tym
razem przełoży się to na mniejszą ilość śmieci w lasach?
Umiar i odpowiedzialność
Mimo, że samorządy
od lat starają się panować nad gospodarką odpadami, stawiając na osiedlach
pojemniki do segregacji, czy kupując nowoczesne śmieciarki – w stolicy usługę
świadczą 44 pojazdy napędzane sprężonym gazem ziemnym (CNG), 1 pojazd
skroplonym gazem ziemnym (LPG),53 pojazdy posiadają normę EURO VI, 111 pojazdów
posiada normę EURO V - nie zmienią naszych jednostkowych nawyków. Nierzadkim
widokiem jest np. papier wrzucony niedbale do pojemnika z napisem „szkło”, choć
obok stoi ten właściwy.
- W 2018 r. masa
wszystkich odpadów komunalnych odebranych z terenu m.st. Warszawy w tym zebranych w Punktach
Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych (w skrócie PSZOK), wyniosła 775
513,116 Mg. Na potrzeby analiz, a w szczególności obliczeń poziomów recyklingu,
przyjęto liczbę osób zameldowanych na pobyt stały i czasowy na terenie Warszawy
według stanu na dzień 31 grudnia 2018 r., to jest 1 695 122 osoby – wyjaśnia
Justyna Michalak, główny specjalista Wydz. Prasowego z Urzędu m.st. Warszawy -
W 2018 r. z terenu stolicy odebrano oraz zebrano 1 653,222 Mg
zużytego sprzętu rtv i agd, co stanowi około 0,002% wszystkich odpadów
komunalnych odebranych z terenu Warszawy.
Im więcej śmieci
wyprodukujemy, tym więcej pracy, kosztów i zużytej energii, będzie pociągała
ich segregacja, recykling oraz utylizacja. Wydaje się, że najlepsze wyjście z
sytuacji, jest najprostsze - zmniejszenie naszej nienasyconej konsumpcji.
Uwaga, śmieciarka
jedzie
Mniej niż połowa mieszkańców dużych aglomeracji miejskich
nie wie w jaki sposób pozbywać się elektrośmieci. W naszych domach zalega m.in.
4 mln starych telefonów komórkowych. W piwnicach trzymamy niesprawne
odkurzacze, stare monitory i wiatraki. Stan ten wynika i z braku wiedzy i z
faktu, że aktualnie żyją jeszcze osoby, pamiętające zarówno lata okupacji
niemieckiej, jak też epokę PRL-u z jej ciągłymi niedoborami wszystkiego. A nuż
to się jeszcze przyda? Jednocześnie rośnie i dojrzewa cała rzesza osób, które
autentycznie chcą się troszczyć o środowisko ograniczając zakupy, jak również
wykorzystując kreatywnie przedmioty już istniejące. W odpowiedzi na ten
pożyteczny trend, powstała grupa internetowa o nazwie: „Uwaga, śmieciarka
jedzie”, pozwalająca jednym pozbyć się nieużywanych sprzętów, a drugim zdobyć
bezpłatnie to, czego potrzebują. Na stronach akcji czytamy: „To jest oficjalny
page grup, które zrzeszają fanów recyklingu, ponownego użycia, nie wyrzucania,
polowania na Vintage lub przerabiania śmieci na nowe funkcjonalne przedmioty. W
tych grupach możesz zgłosić, że na twoim śmietniku znajduje się coś godnego
ponownego użycia. Możesz zgłaszać również rzeczy które chcesz oddać
bezpośrednio. Jeśli chcesz aby śmieciarka powstała w Twoim mieście napisz do
nas!” Akcja ma zasięg ogólnopolski, a grupa posiada 62 921 członków.
13 października, Polska będzie po raz drugi obchodziła
Międzynarodowy Dzień Bez Elektrośmieci.
Tekst ukazał się w Tygodniku „Idziemy”, nr 44/2019; dn. 29
października 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz