Dzięki pszczołom mamy 70 % produktów spożywczych na naszych stołach. Jeśli
one zginą, to w ciągu czterech lat, umrą
również ludzie. Marek Dudek z Chotomowa,
Prezes Stowarzyszenia Nasze Pszczoły, poświęcił
tym wyjątkowym owadom swoje życie. Własną miłość pragnie wpoić młodym ludziom,
a jednocześnie próbuje reaktywować dawne pszczelarstwo mazowieckie.
- Ile czasu żyje
pszczoła?
- W lecie do sześciu tygodni, pokolenie zimowe żyje do pół
roku, trutnie do trzech miesięcy, a królowa do pięciu lat. To oczywiście ogólny
model, ponieważ temat jest tak duży, że można poświęcić mu całą broszurę.
- Jak daleko sięga historia
pszczelarstwa na ziemiach Jabłonny i Legionowa?
- Pierwsze zapiski podają datę 1369. Wtedy to pszczelarze
dostarczyli do biskupstwa w Płocku kilkanaście donic miodu. To już 700 lat
udokumentowanego pszczelarstwa na tych terenach.
- Czym różniło się dawne
pszczelarstwo od obecnego?
- Na początku istniały barcie dziane, czyli drążone w
drzewach, które na wysokości piersi miały metr średnicy. Barcie umieszczało się
od 8 do 22 metrów
nad poziomem ziemi. Takie były wtedy bory i drzewa. Zagrożenie dla barci
stanowiły niedźwiedzie, dlatego bartnicy musieli stosować zabezpieczenia np. w
postaci kolców, przypominających te na dzisiejszych bronach polowych. Każdy bartnik
posiadał swój znak bartny, który przechodził z pokolenia na pokolenie. Około XV
w. zakazano dziania nowych barci, ponieważ było już znacznie mniej drzew;
dodatkowo występowało zagrożenie pożarowe. Pierwsze ule ogrodowe, czyli takie
jakie znamy po dziś dzień, pojawiły się dopiero w 1850r.
- Myśli Pan o
przywróceniu technik dawnego pszczelarstwa mazowieckiego…
- Dziś nie ma już
drzew o takich średnicach pnia i podobnej wysokości, ale można próbować tworzyć
barcie w klocach drewna. Wprawdzie to wymaga kilku tygodni pracy, lecz warto
próbować, ponieważ miód pozyskany w ten sposób ma całkiem inny smak. Szczególnie
na Kurpiach, ukierunkowują się na taki rodzaj pszczelarstwa. Obecnie szukam
środków na rozwój projektu.
- W ubiegłym roku, stworzył
Pan pasiekę edukacyjno-szkoleniową w Chotomowie. Do kogo adresowany jest ten
projekt?
- Ogród
miododajny i pasieka są to projekty Stowarzyszenia Sympatyków Pszczelarstwa Nasze Pszczoły. Działanie
kierujemy szczególnie do dzieci z klas III i IV, ale nie tylko. Warsztaty
prowadzimy także w przedszkolach i za słuchaczami uniwersytetu trzeciego wieku.
Inicjatywa już cieszy się dużym powodzeniem. Działka z pasieką, sąsiaduje
bezpośrednio z lasem oraz ze Szkołą Podstawową w Chotomowie. Pasieka ma uczyć
początkujących pszczelarzy wszystkiego, co niezbędne do założenia własnego ula
w przydomowym ogródku. Natomiast u dzieci i młodzieży ma kształtować
odpowiedzialność za środowisko, w którym żyjemy.
- Jakie ma Pan
najbliższe plany edukacyjne?
- 21 marca br, chcę zaprezentować warsztaty pszczelarstwa w
Niepublicznej Szkole Podstawowej im. Jana Pawła II w Legionowie. Przewiduję 3
bloki tematyczne po 45 minut. To będzie nietypowe spotkanie, jak na dzisiejsze
warunki, bez komputera i rzutnika. Podczas tych warsztatów, dzieci będą mogły
m.in. poznać szczegółową hierarchię panującą w ulu, zrozumieć relacje panujące
pomiędzy pszczołami, odegrać w drobiazgowy i przemyślany sposób scenki
rodzajowe na podstawie życia pszczół, nauczyć się sadzić kwiaty i skosztować
naszych pysznych miodów.
Tekst napisany na zamówienie "Gazety Polskiej Codziennie" - "Dodatek Mazowiecki", z dn. 18-19/03/2017.
Bardzo ciekawe :) . Oby takich pasjonatów było więcej !!!!!
OdpowiedzUsuńSą, są. Tylko nie zawsze mają moc przebicia. ;-)
OdpowiedzUsuńOd niepamiętnych czasów kocham pszczoły miłością wielką i jest to jedyne stworzenie po za człowiekiem, o którym mówię, że umarło, a nie zdechło. Wszystko się we mnie burzy na myśl o rolnikach, którzy sami pod sobą kopia dołki robiąc opryski w niedozwolonych porach. I cieszę się, że na wiele tych oprysków ich nie stać. Bo polski chłop był, jest i będzie ciemny. Walczy z wiatrakami, dosłownie, bo dostanie od nich "efektu dyskotekowego", a nie może zrozumieć, że jak zabija pszczołę to zabija siebie.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie tylko polski chłop jest ciemny. Rozum to w ogóle słaba cecha narodowa Polaków, skoro nawet na własnych błędach się nie uczymy...
OdpowiedzUsuńJa o każdym zwierzęciu mówię, że umarło. Znacznie więcej spotkałam złych ludzi, niż złych zwierząt.