Do znudzenia, z uporem idealisty, poruszam wciąż te same tematy...
Tekst opublikowany w dwutygodniku "Las Polski" 19/2016 1 - 15 października.
Pojedyncze buty, stanowią nagminny widok. Puszki i butelki tym
bardziej. Trochę trudniej o zepsuty telewizor, czy monitor, ale to też już
widziałam. Lodówka porzucona na brzegu lasu, obala powszechny stereotyp o
Polakach. Ten, który ją tam przytaszczył z pewnością nie był człowiekiem
leniwym!
Katalog superlatyw, to nasza
wizytówka. Przypisujemy sobie wiele wartościowych cech i na dobrą sprawę, nie
rozmijają się one z prawdą. Mamy więc świetną kuchnię, a w niej kilka specjałów
znanych w Europie. Szczycimy się bogatą historią i drugą na świecie
Konstytucją. Jesteśmy skłonni do zrywów i choć już nie tak empatyczni jak
kiedyś, nadal potrafimy wyciągnąć pomocną dłoń do potrzebujących. Jednakże
pośród tej reklamy zapomnieliśmy o jednym – o naszej skłonności do śmiecenia,
która nijak nie licuje z wielowiekową kulturą Słowian i wpisaną weń rolą lasu.
Już 20
minut pośród zieleni, wystarczy by zdjąć z nas brzemię codziennego stresu. Idę
więc wyciszyć emocje i zaledwie po kilku minutach rozsypany stos spleśniałego
pieczywa sprawia, że coś wewnątrz mnie zaczyna się żarzyć. No, bo co ma to niby
zjeść? Ptak samobójca, czy zdesperowany dzik? Wszak wciąż mówi się o tym i
pisze, aby nie karmić zwierząt pieczywem, a tym bardziej zepsutym! Widać komuś
zrobiło się wstyd, gdy ujrzał ile jedzenia zmarnował… Może chciał w ten sposób,
w swoim mniemaniu oczyścić sumienie, skarmiając niejadalnym dziką zwierzynę, a
las przy okazji traktując jak śmietnik? Wziąłby się lepiej za zbieranie tego,
co wyrzucili inni w ramach zadośćuczynienia wobec swego marnotrawstwa. Robię zdjęcie
i idę dalej. Znalezione podczas spacerów wątpliwe „eksponaty” z każdej
dziedziny życia człowieka, natchnęły mnie kilka lat temu do założenia bloga.
Niestety, ani kampanie społeczne, ani ustawa śmieciowa niczego nie zmieniły. A
akcja Sprzątanie Świata ominęła las, do którego chodzę niemal codziennie więc
wszystko wskazuje na to, że nadal będzie dostarczał mi nowych wątków…
Nieco dalej na drodze coś lśni kolorowo. Nie,
to żadne skarby sprzed wieków , ale jak najbardziej współczesne pozostałości po
konsumpcyjnej wizycie istot rozumnych. Butelki rozbite na dziesiątki kawałków,
to chyba najczęstsza i najgroźniejsza odmiana śmieci, prawdziwa plaga nie tylko
polskich lasów, ale i brzegów Wisły. Jak łatwo przebić podeszwę buta, że o
psiej łapie nie wspomnę! Mój antystresowy spacer odniósł przeciwny skutek - coś
wewnątrz buntuje się i bucha żywym ogniem. Bo nie ma szans na usunięcie tej
stłuczki w całości ze środowiska. Szkło „przeżyje” tego, który za nic miał
przyrodę. Pozostanie jak testament głupoty dla jego wnuków i to w tym wszystkim
jest najsmutniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz