Uff, nareszcie! Nie tylko jadalne, ale też smaczne. Niby nic
w tym nadzwyczajnego, lecz kiedy jeszcze doda się fakt, że opisywany artykuł
jest autentycznie nieszkodliwy, a nawet zdrowy, odkrywamy spożywczego Świętego
Graala!
W zalewie paskudztwa, które serwuje nam każdy sklep
spożywczy i jeszcze okrutnie lansuje tę truciznę tuż przy kasie, co by klient w
ostatniej chwili skusił się na batonik, choć w założeniu słodki to napchany nie
wiem po co kwaskiem cytrynowym, albo zasilony niejadalnym „E” - produkt niewinny jak Dziewica Orleańska, czyli
batonik z twarożku, postawił moje i tak spore oczy na przysłowiowych słupkach.
Późną jesienią minionego roku w sieci supermarketów
Carrefour, odkryłam 2 rodzaje czegoś, co zelektryzowało moje podniebienie. Coś,
jak sernik na zimno oblany gorzką czekoladą – jeden z makiem (Vilivi), drugi
bez (Nickal).
Delicja! – co skonstatowałam wraz z koleżanką. A do tego normalne
ceny 1,69, 1,99. No i jeszcze zawartość autentycznie sycąca. W przypadku Vilvi
na uwagę zasługuje też opakowanie: dopracowane i oryginalne na dzisiejszym przejaskrawionym
rynku. Takie i domowe z tą kratką i ciut vintage – po prostu ciepłe w odbiorze.
Nickal miał jeszcze wersje owocowe, ale ja wybrałam
waniliowy i jego mogę z czystym sumieniem polecić… Oczywiście, jeśli będziecie
mieli szczęście i gdzieś jeszcze znajdziecie te słodkie, serowe przekąski.
Nie mam pojęcia, czy byłyśmy odosobnione w naszych
zachwytach. Nie zdążyłam też w porę napisać o tej smakowitej nowince. Od 2
miesięcy na próżno szukam zdrowych batoników na sklepowych półkach.
Za to nie mam problemu z natknięciem się na komercyjnego
truciciela znanego koncernu, wsysającego kolejne marki. Słodycz złamana
kwaskiem cytrynowym, nie czyni z Karmelio czegoś, po co jeszcze kiedykolwiek
sięgnę. No, chyba, że na pustyni po 3 – dniowej głodówce…
Zainteresowanych inną tematyką, zapraszam też TUTAJ:
Mam nadzieję, że znajdziesz gdzieś pokłady tych zdrowych batoników , zrobisz sobie ich zapas i przytyjesz 400g :):) Hura !!! :):)
OdpowiedzUsuńTak... czasami w sklepach można spotkać w miarę zdrowe jedzenie.... czasami...
Z tym zapasem, to tak umiarkowanie, ponieważ "wadą" owych batoników jest fakt, że trzeba przechowywać je w lodówce i mają datę przydatności do spożycia zawartą w zdecydowanie wyobrażalnym czasie ;-)
UsuńJa bez problemów kupuję batoniki Vilvi w lokalnej Almie.
OdpowiedzUsuńNo, to super wiadomość! :-) Niestety u nas nie ma żadnej Almy...
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam o istnieniu takich batoników :( Trzeba się rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńRozejrzyj się, bo naprawdę warto! :-)
Usuńja z tzw. zdrowej żywności - co tydzień
OdpowiedzUsuńfunduję sobie wyciśnięte soki z marchwii :)
a jak mogę - to przekąszam ciasteczkami
owsianymi - mniam, mniam!!!
Nooo, to bardzo zdrowa postawa! :-) Choć ja osobiście z takimi ciasteczkami mam problem - zazwyczaj są tak naszpikowane cukrem i syropem, że podniebienie nie czuje wiele więcej ;-)
OdpowiedzUsuń