Jedno niewinne pytanie, a spowodowało całe śledztwo:
- Czemu nie ma dziś
żadnej krajanki śledziowej?
- Przyszło lato więc
klienci nie kupują. Zapotrzebowanie na ryby jest zawsze zimą – usłyszałam w
odpowiedzi.
Mięsa lądowego nie jadam od tak dawna,
że daty tej poszukuje się już w archiwach, ale śledziem, czy makrelą nie
pogardzę. Niestety, póki co, muszę zmienić menu. Żywieniową reorganizację, postanowiłam
wykorzystać czynnie i przyjrzeć się temu,
co klienci zawsze biorą, skoro ryba nie bierze. I tak, bezwstydnie przez wiele dni,
zapuszczałam żurawia do koszyków. Skutek mógł doprowadzić do rozstroju żołądka
od samego tylko patrzenia. I bez wątpienia przyprawiał o wizualną nudę. Od
maleńkiego sklepiku osiedlowego, po duży supermarket, nasze koszyki wypełniają
góry produktów, które żywnością są tylko z nazwy. Większość z nich, to artykuły
pierwszej potrzeby takie jak: piwo, wielobarwne napoje gazowane, zwały
batoników, wafelków i innego przesłodzonego paskudztwa, od którego zęby pragną wywędrować
z jamy ustnej. Zwłaszcza dzieci gustują w ciągnących i klejących się formach, złożonych
w połowie z syntetycznych dodatków. Kiedy widzę na etykietach te siarczyny i
glutaminiany sodu , azotyny i azotany, błękit patentowy oraz wiele innych o
nazwach, których odczytanie przeciętnemu Czytelnikowi z pewnością nie uda się
za pierwszym razem, a które tak niewinnie kryją się za literką „E” – myślami
wracam do akademickiej pracowni chemicznej. Ale co to ma wspólnego z żywnością?
A co gorsza, nie tylko tzw.: „niezdrowe artykuły” raczą nasz układ trawienny niechcianymi
gratisami. Te pozornie „normalne”, jak jogurty, czy serki , też pękają w szwach
od nadmiaru składników, które nie musiały się w nich znaleźć. Długo też trzeba
szukać tych bez dodatku monstrualnej ilości cukru i syropu glukozowego,
determinującego każdy jeden smak. Sacharozę, która dostarcza organizmowi
jedynie puste kalorie, znajdziemy niestety niemal wszędzie. Zawsze mamy,
oczywiście wybór, co i w jakich ilościach kupić, ale coraz częściej staje się
on prawdziwą sztuką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz