poniedziałek, 27 kwietnia 2020
Spotkanie z Zielonym
Nigdy wcześniej, nie widziałam samca jaszczurki zwinki w szacie godowej, choć już tyle lat mieszkam pod lasem. Jaskrawo-zielone barwy, panowie przywdziewają zwyczajowo w maju. To, o czym czytałam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania w rzeczywistości...
Gdy kilka dni temu, coś zaszeleściło wśród zeszłorocznych liści, zainteresowana zboczyłam z drogi. Podobnego koloru nie dało się przeoczyć na tle beżów i szarości. Na dobrą sprawę tylko samobójca, mógł się tak odpacykować.
Nie rozumiem zatem, czemu jaszczur pognał przed siebie ekspresowym slalomem, na widok dwunożnego drapieżnika z aparatem. Gdybym chciała go pożreć - z takim make-upem na suchym poszyciu - nie miałby szans na dyskrecję. W promieniach kwietniowego słońca, niemal świecił własnym blaskiem.
W pierwszym momencie, pomyślałam, że gad znalazł się na korze drzewa, które jakiś drwal zaznaczył jaskrawym sprayem do wycinki. Nic bardziej mylącego.
Te obłędne kolory wygenerowała Natura.
Kiedy napatrzyliśmy się na siebie, każde poszło w swoją stronę...
On, szukać wybranki serca, ja - oznak wiosny, która mimo gigantycznej suszy i histerycznych restrykcji związanych z pandemią chińskiego koronawirusa, pleni się spokojnie, nie niepokojona przez człowieka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz