Zaplecze najdroższej ulicy w Warszawie. Ściany budynków pomazane
sprayami. Wzdłuż trawnika rząd kilkunastu śmietników, stojących w śmierdzących
kałużach. To jednak nie odstręczający fetor jest największym problemem, ale
stada dobrze odżywionych szczurów. Kiedy władze stolicy wreszcie zauważą
zagrożenie?
Już nie gołębie, ale szczury,
mają szansę stać się wizytówką Warszawy. Wiosną od zmierzchu do świtu, a latem
przez całą dobę, przemykają podwórkami, nie niepokojone przez nikogo. Są na
tyle ośmielone, że turyści i stali bywalcy śródmiejskich knajp, robią sobie
wśród nich zdjęcia. Ekspansji szczurów, sprzyjają stosy śmieci wyrzucane przez
lokale gastronomiczne oraz brak zorganizowanej walki z problemem. Dodatkowo ze
Śródmieścia poznikały niemal wszystkie koty, w ramach prowadzonej przez władze
miasta akcji mającej na celu zmniejszenie bezdomności zwierząt. Te nieliczne,
które pozostały na wolności, nie mają już zdolności reprodukcyjnych, więc
szczury mogą czuć się zupełnie bezpiecznie.
Pod rządami Hanny Gronkiewicz - Waltz,
najbardziej reprezentacyjna ulica stolicy - Nowy Świat - przerodziła się w zagłębie rozrywki.
Na jej zapleczu tak, jak w przypadku odcinka pod numerem 27, gdzie dodatkowo lokale
gastronomiczne znajdują się wewnątrz podwórek, kończy się drogi blichtr. Smród,
owady i szczury, to codzienność nie tylko tego fragmentu miasta. Zdeterminowani
najemcy lokali zwrócili się w ubiegłym roku z prośbą o wyznaczenie miejsca i
wyrażenie zgody na budowę altany śmietnikowej do Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami
w Dzielnicy Śródmieście. Niestety, otrzymali odmowę ze względu na fakt, że dany
teren jest własnością Skarbu Państwa. Natomiast Biuro Mienia i Skarbu Państwa
Urzędu m.st. Warszawy, poinformowało, iż zajmie stanowisko w sprawie, dopiero po
wyjaśnieniu stanu formalno-prawnego nieruchomości. Wygląda więc na to, że póki
co szczury mogą spać spokojnie, a goście oraz pracownicy lokali, dalej będą oglądać
śmietniki i oddychać powietrzem, które z pewnością nie dodaje zdrowia.
- Prawdopodobnie, gdzieś na tym trawniku szczury mają swoje
gniazdo – usłyszałam w jednej z knajpek – Wychodzą pod wieczór, nie boją się
ludzi. Jest ich pełno przy śmietnikach.
- Łażą stadami po całym podwórku – usłyszałam w drugim
miejscu.
Nowy Świat
27, to tylko wierzchołek szczurzego problemu stolicy.
"Gazeta Polska Codziennie", 10/04/2017 (1696) - "Dodatek Mazowiecki"
Szczury będą w mieście zawsze . Jednak jeśli je już widać , to znaczy że jest ich bardzo dużo - nawet nie chcę wiedzieć ile szczurzych łebków wypada na jednego mieszkańca stolicy . Takie śmietnisko uważam za skandaliczne lekceważenie norm sanitarnych :( Co na to osławiony SANEPID ???
OdpowiedzUsuńChociaż sprawę zgłosiłam jako dziennikarka, a nie zatroskany lokator, usłyszałam, że kontrola z SANEPID-u może mieć miejsce wtedy, kiedy sama osobiście zjawię się w siedzibie placówki i złożę doniesienie... ;-S
Usuń...no no no nie odbierzecie nam wizytówki Wrocławia (szczurzej)
OdpowiedzUsuńTo my mamy pierwszeństwo w tej kwestii ;-)
Nie mów "hop" ;-). Wiem, że macie po 3 szczury na głowę, ale w stolicy władze miasta po pierwsze nie prowadzą liczenia gryzoni, po drugie nie zajmują się deratyzacją, jak łaskawie mnie oświecono. Skandaliczne? Żałosne? Lekkomyślne? (właściwe zakreśl).
OdpowiedzUsuń