Długie wstęgi okopów, przypominające koryta wyschniętych rzek, leje po
pociskach, wciąż imponująco głębokie, a nad nimi… drzewa. Nienaturalnie
powykręcane ze splątanymi konarami, zastygłe w ekspresyjnym wyrazie grozy.
Nawet w pogodne, słoneczne dni
ten widok przejmuje spacerowicza dreszczem. Jest w nim jakaś ponura siła wyrazu,
coś czego nie da się wymiernie przekazać, ale nie sposób też zbagatelizować. Coś,
co po prostu zapisało się w przestrzeni naznaczonej przez ostatnią wojnę. To
specyfika lasów w okolicach Legionowa, obszaru wyjątkowo doświadczonego przez
niszczycielską siłę człowieka. Intensywny ostrzał artyleryjski trwał od końca
października 1944r. do połowy stycznia 1945r. Między Chotomowem, a Legionowem,
aż do samej Wisły, przebiegała linia frontu – owe działania odbiły swoje piętno
na długie dziesięciolecia, żłobiąc ziemię i okaleczając drzewostan. Ale oprócz
bezdyskusyjnego zniszczenia krajobrazu, stały się pomnikiem historii Polski i
jako takie powinny być traktowane w przestrzeni leśnej. Dlatego ubolewam zawsze
podczas spacerów, gdy widzę prowadzoną w tych miejscach przecinkę, kiedy
znikają zdrowe egzemplarze, obdarzone przez zdarzenia dziejowe tak głębokim
ładunkiem znaczeń. Tak jak zawsze żal mi zabytków architektonicznych, ze
śladami kul na fasadach wyburzanych i zastępowanych nowoczesnymi budynkami. Znikają
takie artefakty co jest smutnym, choć nieuniknionym znakiem czasu. Przestrzeń
się zmienia, jeśli nie samoistnie, to z pomocą człowieka, który przekształca ją
wedle własnych kryteriów. Ale przyokopowe drzewa – świadkowie ludzkiej odwagi,
cierpienia i śmierci, powinny doczekać się naszych względów i nadal stać na
straży wspomnień, kiedy już nie będzie tych, którzy wśród nich walczyli.
Nie tak dawno na niedzielnym spacerze, spotkałam starszego pana
z wnukiem. Dziadek z wyglądu za młody wprawdzie na udział w działaniach
partyzanckich, opowiadał o nich zajmująco chłopcu, wskazując na rowy w ziemi.
Przystanęłam zainteresowana, lecz nie śmiałam przerywać tej lekcji historii w
plenerze, pośród drzew innych niż wszystkie…
Powyższy tekst ukazał się w Dwutygodniku leśników i przyjaciół lasu: "LAS POLSKI". (12/2016 16-30 czerwca). Dla tych, którzy nie znają tytułu dodam, że ukazuje się on od 1921r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz